Cała prawda o liczbie „wygranych spraw frankowych”!
W ostatnim czasie słyszymy i czytamy, że w bardzo szybkim tempie rośnie liczba składanych przez Frankowiczów pozwów przeciwko bankom, a więc i trwających postępowaniach sądowych dotyczących tzw. kredytów frankowych. Sprawy te toczą się oczywiście od wielu lat, ale to w ciągu ostatniego roku, a zwłaszcza od października 2019 r., powszechnie mówi się o otwarciu drogi polskim Frankowiczom do domagania się unieważnienia umów kredytowych zawieranych w walutach obcych.
W III kwartale 2019 roku wpłynęło 3 210 pozwów frankowych do sądów (o 47% więcej niż kwartał wcześniej), zaś w IV kwartale 2019 r. w sądach było już ponad 4 tys. nowych spraw dotyczących kredytów w CHF.
Śledząc więc doniesienia na ten temat czytamy również, że zapadł kolejny korzystny wyrok dla Frankowiczów i różne kancelarie donoszą o swoim kolejnym sukcesie na tym polu. Ale czy to możliwe, aby tyle kancelarii mogło pochwalić się setkami prowadzonych i dziesiątkami wygranych spraw dla swoich klientów?
W samym 2019 r. w pierwszej instancji zakończyło się 370 takich sporów, z czego aż 237 było wygranych przez klientów banków. W I kwartale 2020 r. zakończono już łącznie 134 sprawy w I instancji, z których aż 124 były wygrane przez Frankowiczów.
Notabene odsetek tych wygranych faktycznie systematycznie rośnie w ostatnim czasie.
W Polsce funkcjonują tysiące firm prawniczych, kilkaset z nich zajmuje się tego rodzaju sprawami. Są to zarówno czołowe kancelarie, które od wielu lat wspierają Kredytobiorców w walce z bankami, jak i mniej znane w tej specjalizacji podmioty. Dla zobrazowania ilości kancelarii zajmujących się tym tematem wystarczy podać, że w ramach akcji Naczelnej Rady Adwokackiej „Pomoc Frankowiczom” powstała lista 600 kancelarii, które zgłosiły się jako świadczące pomoc Kredytobiorcom umów CHF.
Postępowania dotyczące unieważnienia umowy kredytowej toczą się około 2-3 lat.
Trudno więc uznać, że rzeczywiście jedna czy druga kancelaria wygrała już do tej pory kilkadziesiąt spraw o unieważnienie kredytu, skoro tyle ich działa w naszym kraju. Takiej treści reklamę należy więc raczej włożyć między bajki.